Romaniak 3, Sporna - Karaim, Żądło
Beskid: Pindel - D.Jędrocha, M.Jędrocha, Ostrowski, Bekas - Romaniak, P.Jędrocha(Bednarz), Filipek, Osielczak- Kania, Hucisko
Hejnał: Włodarczyk - Robert Raczek, Obłaza, Rafał Raczek,
Muniak(Cichoń) -Galas (Leśniak), Durlatka, Żądło, Ciaputa (Grabowski) -
Jania, Karaim
Początek meczu to frontalne ataki gości, którzy mogli po 10 minutach
prowadzić już 2:0, jednak Ciaputa i Durlatka stracili zimną krew pod
bramką Beskidu. Około 20 min. obudzili się waleczni górale z Tokarni.
Po strzale Sporny z rzutu wolnego, z 25 metrów, piłka skozłowała nad
dłonią Włodarczyka i wpadła do siatki. Hejnał odpowiedział perfekcyjnym
uderzeniem Karaima, ze stałego fragmentu gry, z rogu 16-tego metra.
Było 1:1. Parę minut później goście powinni wyjść na prowadzenie, ale
Pindel wyłapał bardzo lekki strzał z rzutu karnego wykonywanego przez
Ciapute. Gospodarze odpowiedzieli sytuacja sam na sam z Włodarczykiem,
a potem strzałem głowa z kilku metrów, jednak tym razem bramkarz gości
stanął na wysokości zadania.
To nie koniec emocji - szkoda, że z czystym sportem nie mających już
nic wspólnego. W roli głównej wystąpił sędzia główny spotkania - Jacek
Suryło, zwany w środowisku jako... "Milimetr" albo "Cwaniak". Pierwsza
ksywa wynika z jego zawodowej nadinterpretacji, ponieważ uwielbia
pokazywać - tak dla lepszego efektu artystycznego, dużo kartek, a punkt
wskazujący 11-metr boiska, to dla niego najwłaściwsze miejsce, gdzie
podczas meczu powinna stać piłka. Zdarzyło mu się w przeszłości
zagwizdać rzut karny, nawet po ataku... napastnika na łapiącego na 5
metrze piłkę bramkarza. A podyktowanie dwóch "jedynastek" dla gości, w
przeciągu 20 pierwszych minut meczu sprzed paru lat, Skalnik
Trzemeśnia-Wróblowianka (obydwa zespołu walczyły wtedy o awans do ligi
okregowej), po typowych starciach "bark w bark", do dziś jest jednym z
najefektowniejszych jego wyczynów. Drugi, nadany mu pseudonim określa
jego stosunek do piłkarzy, do których często kieruje uszczypliwe
komentarze i ironiczne uśmiechy.
Czym tym razem błysnął? Pod koniec pierwszej połowy, w ciągu 10 minut
bez większego uzasadnienia wskazał dwa razy na "wapno" przed bramką
gości. Za pierwszym razem, kapitan Hejnału Obłaza asekurując piłkę
wychodzącą za linię końcową, ośmielił się dotknąć rywala. Za ten
brutalny faul dostał też żółtą kartkę, co już niedługo miało wpływ na
stan liczebny zawodników z Krzyszkowic. W drugim przypadku, posługując
się terminologią koszykarską, zawodnik Beskidu zaliczył w polu karnym
gości faul ofensywny i w nagrodę... jego drużyna mogła cieszyć się z
trzeciej bramki, bo po raz drugi pewnym wykonawca rzutu karnego był
Romaniak. Przy okazji, na trybunach można było usłyszeć salwę śmiechu
miejscowych kibiców, rozbawionych okolicznościami podyktowania tego
stałego fragmentu gry.
By tego było mało od 70 minuty goście grali w 10-tke, a parę chwil
później już w 9-tke w efekcie kolejnych żółtych kartek, a w
konsekwencji czerwonych dla Obłazy i Durlatki. Dwóch z tych czterech
żółtych kartoników sędzia nie miał prawa pokazać.
By dochować kronikarskiego obowiązku należy odnotować bramkę na 4:1 dla
gospodarzy, zdobytą przez najlepszego zawodnika spotkania - Romaniaka i
odpowiedzi gości w postaci gola Żądły.
Zarząd Hejnału Krzyszkowice poinformował po tym spotkaniu, że zwróci
się do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej - Podokręg Myślenice, w
sprawie niewyznaczania sędziego Suryło na spotkania tego zespołu.
Swoją drogą, żaden z zespołów A- klasowych nie powinien być zaszczycony
obecnością tego Pana na swoim meczu. Nie ten poziom. Miejsce takich
twardzieli jest na trybunach, lub dwie klasy rozgrywkowe niżej.
|