Beskid Tokarnia - Hejnał Krzyszkowice 4:2 (3:1)
15.08.2007.
Romaniak 3, Sporna - Karaim, Żądło
Beskid: Pindel - D.Jędrocha, M.Jędrocha, Ostrowski, Bekas - Romaniak, P.Jędrocha(Bednarz), Filipek, Osielczak- Kania, Hucisko
Hejnał: Włodarczyk - Robert Raczek, Obłaza, Rafał Raczek, Muniak(Cichoń) -Galas (Leśniak), Durlatka, Żądło, Ciaputa (Grabowski) - Jania, Karaim
Początek meczu to frontalne ataki gości, którzy mogli po 10 minutach prowadzić już 2:0, jednak Ciaputa i Durlatka stracili zimną krew pod bramką Beskidu. Około 20 min. obudzili się waleczni górale z Tokarni. Po strzale Sporny z rzutu wolnego, z 25 metrów, piłka skozłowała nad dłonią Włodarczyka i wpadła do siatki. Hejnał odpowiedział perfekcyjnym uderzeniem Karaima, ze stałego fragmentu gry, z rogu 16-tego metra. Było 1:1. Parę minut później goście powinni wyjść na prowadzenie, ale Pindel wyłapał bardzo lekki strzał z rzutu karnego wykonywanego przez Ciapute. Gospodarze odpowiedzieli sytuacja sam na sam z Włodarczykiem, a potem strzałem głowa z kilku metrów, jednak tym razem bramkarz gości stanął na wysokości zadania.
To nie koniec emocji - szkoda, że z czystym sportem nie mających już nic wspólnego. W roli głównej wystąpił sędzia główny spotkania - Jacek Suryło, zwany w środowisku jako... "Milimetr" albo "Cwaniak". Pierwsza ksywa wynika z jego zawodowej nadinterpretacji, ponieważ uwielbia pokazywać - tak dla lepszego efektu artystycznego, dużo kartek, a punkt wskazujący 11-metr boiska, to dla niego najwłaściwsze miejsce, gdzie podczas meczu powinna stać piłka. Zdarzyło mu się w przeszłości zagwizdać rzut karny, nawet po ataku... napastnika na łapiącego na 5 metrze piłkę bramkarza. A podyktowanie dwóch "jedynastek" dla gości, w przeciągu 20 pierwszych minut meczu sprzed paru lat, Skalnik Trzemeśnia-Wróblowianka (obydwa zespołu walczyły wtedy o awans do ligi okregowej), po typowych starciach "bark w bark", do dziś jest jednym z najefektowniejszych jego wyczynów. Drugi, nadany mu pseudonim określa jego stosunek do piłkarzy, do których często kieruje uszczypliwe komentarze i ironiczne uśmiechy.
Czym tym razem błysnął? Pod koniec pierwszej połowy, w ciągu 10 minut bez większego uzasadnienia wskazał dwa razy na "wapno" przed bramką gości. Za pierwszym razem, kapitan Hejnału Obłaza asekurując piłkę wychodzącą za linię końcową, ośmielił się dotknąć rywala. Za ten brutalny faul dostał też żółtą kartkę, co już niedługo miało wpływ na stan liczebny zawodników z Krzyszkowic. W drugim przypadku, posługując się terminologią koszykarską, zawodnik Beskidu zaliczył w polu karnym gości faul ofensywny i w nagrodę... jego drużyna mogła cieszyć się z trzeciej bramki, bo po raz drugi pewnym wykonawca rzutu karnego był Romaniak. Przy okazji, na trybunach można było usłyszeć salwę śmiechu miejscowych kibiców, rozbawionych okolicznościami podyktowania tego stałego fragmentu gry.
By tego było mało od 70 minuty goście grali w 10-tke, a parę chwil później już w 9-tke w efekcie kolejnych żółtych kartek, a w konsekwencji czerwonych dla Obłazy i Durlatki. Dwóch z tych czterech żółtych kartoników sędzia nie miał prawa pokazać.
By dochować kronikarskiego obowiązku należy odnotować bramkę na 4:1 dla gospodarzy, zdobytą przez najlepszego zawodnika spotkania - Romaniaka i odpowiedzi gości w postaci gola Żądły.
Zarząd Hejnału Krzyszkowice poinformował po tym spotkaniu, że zwróci się do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej - Podokręg Myślenice, w sprawie niewyznaczania sędziego Suryło na spotkania tego zespołu.
Swoją drogą, żaden z zespołów A- klasowych nie powinien być zaszczycony obecnością tego Pana na swoim meczu. Nie ten poziom. Miejsce takich twardzieli jest na trybunach, lub dwie klasy rozgrywkowe niżej.