shadow_left
Logo www.krzyszkowice.eu
Logo
Shadow_R
 
   
Księżna Montleart Drukuj
09.11.2007.
Spis treści
Księżna Montleart
Strona 2

W pracy, cichych uczynkach miłości chrześcijańskiej, w zupełnym odosobnieniu szły lata życia, pełnego zaparcia się, oddanego drugim, zapominającego o sobie, aż przyszedł nieszczęsny 30 marca 1885; rano między godziną 5 a 6, zastano księżnę w jej pokoju z przestrzeloną głową i poderżniętym gardłem. Rozeszła się pogłoska, umieszczona w gazetach, że została zamordowana, bo już przed tym był jeden napad w celach rabunkowych i miano zabrać 90 tysięcy guldenów. Na morderstwo wskazywałoby połączenie obu przyczyn śmierci, tak trudne do zrealizowania ręką samobójczą staruszki. W kilka dni później, po przeprowadzeniu dochodzeń sądowo - lekarskich, puszczono znów wiadomość o śmierci samobójczej księżniczki, która nieraz ulegała pewnym napadom znamionującym pomieszanie zmysłów, choć tego ludzie najstarsi pamiętający dobrze księżną, nie mogą w żaden sposób przypuścić. Podobno skaleczono jej ulubionego konia, a uniesiona księżna Montleart, miała w przystępie szału strzelić do zarządcy, który przewrócił się, ale od strachu i że potem zaraz miała księżna strzelić do siebie. Trzech świadków z jej służby składało rzecz dziwna bardzo stereotypowe zeznania, tajemnicy dochowali do końca i zabrali ją ze sobą do grobu. A akta komisji sądowo - lekarskiej złożone w Wadowicach wraz z narzędziami śmierci, zginęły tak, że dziś nie sposób dojść do prawdy po latach od wypadku. Aż do dziś krążą u starszych ludzi, pamiętających ten dzień różne, a często sprzeczne ze sobą wiadomości i tłumaczenia.

Pogrzeb katolicki odbył się 1-go kwietnia 1885 rok, prowadzony przez księdza proboszcza z Sieprawia, Wojciecha Kopińskiego, w asystencji dwóch innych kapelanów w Sieprawiu, gdzie też złożono ciało księżnej Montleart na wieczny spoczynek. Arcyksiążę Rainer polecił wybudować skromny granitowy nagrobek. W obrzędzie tym wzięła udział cała rodzina księżnej Cecylii Lubomirskiej, tudzież Andrzej hrabia Zamojski; władzę polityczną reprezentował starosta myślenicki. Witali, imieniem bardzo licznie zebranych nauczycieli, złożył winiec inspektor Duchowicz, chcąc w ten sposób wyrazić wielkie uznanie dla zmarłej, która była prawdziwą dobrodziejką szkół ludowych. Reprezentacja miasta Myślenic, jako też liczne zebrana ludność okoliczna, zwłaszcza Krzyszkowic, uczciła pamięć zmarłej na pogrzebie.

Zmarła pozostawiła trzy rozporządzenia ostatniej woli; dobra Krzyszkowice przeznaczyła pani Dobrzańskiej, majątek Zawadę Pani Chryrowskiej, 50 tysięcy guldenów na stypendia dla uczącej się młodzieży rodem z Krzyszkowic, 50 tysięcy guldenów emerytowanemu pułkownikowi wojsk austriackich, hrabiemu Nugent, kosztowności znajdujące się w osobnej paczce zaadresowanej, przeznaczyła z poleceniem natychmiastowego odesłania królowej włoskiej. Dla swoich chrzestnych dzieci, których było 14, przeznaczyła po 1000 guldenów. Po wyczerpaniu legatów, postanowiła uniwersalną spadkobierczynią uczynić księżnę Izabelę Pruszyńską. Prócz tego, było wiele kopert z gotówką, zaadresowanych do różnych osób i na cele dobroczynne.

W "Czasie" (nr.79 z dnia 8.4 roku 1885), wyrażono życzenie, by kiedyś prochy księżnej Montleart spoczęły w Krzyszkowicach. Po przeszło pół wieku, podjęli tę myśl byli stypendyści i kiedy księżna Kazimierzowi Lubomirska w swej hojności zdecydowała się na restaurację zniszczonego pomnika nagrobkowego, wymurowanego kosztem stypendystów z fundacji księżnej Montleart na cmentarzu w Krzyszkowicach grobowiec, a dzień 4 stycznia 1937, przeznaczono na obrzęd ekshumacyjny i złożenie prochów księżnej Montleart w nowym grobowcu. Korzystający tez z fundacji świętej pamięci księżnej Montleart, obejmują na przyszłość troskę i staranie o należyte utrzymanie grobowca swej dobrodziejki w Krzyszkowicach, w których żyła i pracowała dla dobra ludu.

Pisząc wspomnienie pośmiertne w "Bluszczu" warszawskim w roku 1885, Marian Dubiecki, wyraził się, że "w życiu księżnej Augusty Montleart jest coś tak idealnie dobrego, wzniośle obywatelskiego, iż karta jej uzupełnia utwór Klementyny z Tańskich Holmanowej (Dziennik Franciszki Krasińskiej), tylko, że fantazja, lecz rzeczywistość". Rzeczywistością jest księżna Montleart mądra, troskliwa i skuteczna opieka nad ludem wiejskim, bez cienia fałszywego romantyzmu czy agitatorstwa. To nie były szumne frazesy o krzywdzie ludu, gadania, obliczona popularność, czy bawienie się w oryginalność życia wiejskiego, lecz szara, wytrwała robota nakładem własnej kieszeni, czasu i sił. Dawała ludowi pracę, pomoc, oświatę, możność kształcenia, a równocześnie, wytężania własnych sił i zaradności. Wszelką nieuczciwość, naciąganie, lenistwo, czy próby pasożytowania na jej mieniu, z miejsca spotykały się z surową i radykalną odpłatą. Gdzie natomiast widziała dobrą wolę, chęć kształcenia się i postępu, tam już nie szczędziła w pomocy. Mimo, że przez ubiór, twarde życie, proste potrawy, tak mało różniła się ta dziwna potomkini rodów panujących od ludu, to jednak nie dopuszczała do obniżenia własnej godności i stanowisk, nakazywała szacunek i ciągnęła niskie kulturalnie stojące środowisko w górę. Rzadko kto po pół wieku, kiedy mało pamiątek działalności czas oraz twarde losy oszczędziły, zapisał się tak głęboko w pamięci i sercach okolicy jak świętej pamięci księżna Montleart. Starzy ludzie pamiętający jej czasy z rozrzewnieniem, zawsze z najwyższym szacunkiem i wdzięcznością wspominają tę postać, która weszła po prostu w historię okolicy Myślenic, jako osobistość, pełna wyrazu, oryginalności, rysów niecodziennych i wzniosłych.

Uroczyste przeniesienie jej śmiertelnych szczątków na cmentarz w Krzyszkowicach dnia 4-tego stycznia 1937 r. , ma być dokumentem wdzięczności pamięci tych, którzy korzystali z fundacji stypendialnej, oraz wsi Krzyszkowice, w której żyła, pracowała i zmarła ta świetlana postać.

Tu spoczywają zwłoki J.O.Księżnej Augusty de Montleart zmarłej w Krzyszkowicach dnia 30 marca 1885 r., dobroczynność zmarłej znana była w całej okolicy. Cześć jej pamięci!
Grób Księżnej na cmentarzu w Krzyszkowicach.
Tablica ufundowana przez parafian 29 VII 1990 roku.


(źródło: "CZAS" Sobota, 2 stycznia 1927 r. X. DR. W. WICHER, PROF. U.J.)