LKS Rudnik - Hejnał Krzyszkowice 2:4 |
|
09.10.2007. |
Hejnał:
Kaczor - Leśniak, Obłaza, Rafał Raczek, Muniak (82 Wiewiórka) - Galas,
Żądło (70 Gruchacz ), Niedźwiedż (46 Karaim), Ciaputa - Durlatka, Jania
(80 Blecharczyk)
Rudnik: Dynur - Sołtys(46 Piątek), Bogacz, Biela, Twardosz - Szczurek, Klimczyk (46 Bargiel), Marek, Śmiałek - Filipek, Profic.
Bezpośredni pojedynek sąsiadujących ze sobą w tabeli rywali, wygrali
goście z Krzyszkowic, odnosząc 3 wyjazdowe zwycięstwo z rzędu i po raz
kolejny udowadniając, że na obcych boiskach czują się znakomicie.
W 15 min. Durlatka w swoim stylu popędził do linii końcowej,
zagrał piłkę mocno wzdłuż bramki i po chwili mógł do swych statystyk
dopisać asystę. Strzelec gola Bogacz - ze swego wyczynu być dumny nie
może, gdyż pokonał swojego bramkarza. Później błysnął Ciaputa,
pokazując znowu, że jest talentem czystej wody. Najpierw w 20 min.
precyzyjnym strzałem z 9 metrów, po podaniu Galasa, zakończył szybki
kontratak, a kwadrans później wykończył kapitalnie rozegrany przez
zespół rzut różny. W międzyczasie gospodarze tylko raz poważnie
zagrozili bramce Hejnału, ale strzał głową z 7 metrów Profica efektowną
paradą wybronił Kaczor, zastępujący kontuzjowanego Włodarczyka.
Przyjezdni przed przerwą nie wykorzystali jeszcze dwóch dogodnych
sytuacji. Za pierwszy razem Dynur wygrał pojedynek sam na sam z
Durlatką, za drugim Bogacz wybił piłkę z linii bramkowej.
W drugiej odsłonie meczu gospodarze przeszli metamorfozę i w ciągu
kilku chwil strzelili dwa gole. Najpierw w 60 min. Piątek na raty
pokonał Kaczora, a potem po rzucie rożnym, zaliczył dublet, z 4 metrów
pakując piłkę do siatki. Gdy wydawało się, że remis jest w zasięgu ich
ręki, w 80 min. Galas strzałem z linii 16-tki przelobował Dynura.
Niedługo potem Durlatka wychodząc sam na sam z bramkarzem gospodarzy
został powalony na murawę przez Twardosza. Najlepszy strzelec Hejnału
zdenerwowany brakiem indywidualnej kary dla rywala, wdał się w dyskusję
z arbitrem, w nagrodę otrzymując żółty kartonik nr 2. Zawodnicy Rudnika
w okresie gry w przewadze tylko raz zatrudnili Kaczora, który pewnie
obronił strzał Filipka.
|