shadow_left
Logo www.krzyszkowice.eu
Logo
Shadow_R
 
   
Sęp Droginia - Hejnał Krzyszkowice 0:2 (0:0) Drukuj
08.11.2007.
Dzięki niedzielnemu zwycięstwu beniaminek z Krzyszkowic przedłużył swoją świetną serię. Na 18 możliwych ostatnio do zdobycia punktów, wywalczył aż 16. Na drugim biegunie znalazł się zespół Sępa, którym targają wewnętrzne problemy przekładające się na słabą grę.
Sęp Droginia - Hejnał Krzyszkowice 0:2 (0:0)
Durlatka 61, Jania 74

Sęp: Muniak - Wojtycza, Oramus, Łętocha, Kulka - Drożdż, Maślerz (46 Olczykowski), Kasprzycki, Mrowiec - Mastalerz, Malina (60 Jędżejek)
Hejnał: Włodarczyk - Leśniak, Obłaza, Rafał Raczek, Muniak (45 Blecharczyk) - Jania, Żądło (85 Grabowski), Ciaputa, Galas - Karaim (80 Burda), Durlatka

Dzięki niedzielnemu zwycięstwu beniaminek z Krzyszkowic przedłużył swoją świetną serię. Na 18 możliwych ostatnio do zdobycia punktów, wywalczył aż 16. Na drugim biegunie znalazł się zespół Sępa, którym targają wewnętrzne problemy przekładające się na słabą grę.

Początek spotkania, które pierwotnie miało się odbyć w Krzyszkowicach, należał do gospodarzy, którzy wyprowadzili kilka szybkich kontr. Jedna z nich skończyła się uderzeniem w poprzeczkę Maliny, drugą zastopował Włodarczyk, broniąc strzał Mastalerza oddany z 17 metrów. Z minuty na minutę uwidaczniała się przewaga zawodników Hejnału i co chwilę kotłowało się w 16-tce gospodarzy, jednak bez klarownych sytuacji bramkowych, nie licząc ostemplowania poprzeczki przez Janię.
Druga połowa, to już absolutna dominacja gości, która przyniosła im dwa gole. Pierwszy to efekt szybkiej wymiany piłki pomiędzy Ciaputą i Janią, po której ten drugi zagrał wzdłuż linii bramkowej tak, że Durlatce wystarczyło tylko dołożyć nogę. Akcja, która przyniosła drugą bramkę rozpoczęła się od przechwytu w środkowej części boiska Burdy, a potem Jania z Durlatką zamienili się rolami. Tym razem pierwszy asystował, a drugi podcinając piłkę nad wybiegającym bramkarzem zdobył swojego 6 gola w tym sezonie. Goście wypracowali jeszcze kilka innych sytuacji z gatunku "to trzeba strzelić" jednak ich sposób finalizacji lepiej przemilczeć. Sęp raz tylko zagroził bramce Włodarczyka, który obronił strzał Mastalerza głową, frunący tuż obok słupka.
Warto wspomnieć, że na środku obrony Sępa wystąpił prezes klubu Zbigniew Oramus - rocznik... 1959. Jak się okazało prezes ma się świetnie i wielu młodych powinno poprosić go o piłkarskie korepetycje.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »